Albo nie miały możliwości, albo się nie udawało. Albo ona była za stara, albo on za młody lub na odwrót, w każdym razie hodowla sowy śnieżnej w goerlitzkim zoo nie funkcjonowała, jak trzeba.
W tym roku w końcu warunki były optymalne i po okresie inkubacji trwającym około czterech tygodni wykluło się pisklę, którym oboje rodziców opiekuje się wzorowo.
W ciągu pierwszych sześciu tygodni życia, pisklę przypominające wyglądem szarą wełnianą kulę o przenikliwie bursztynowych oczach, szybko wyrosło na dostojną, młodą sowę.
„Jednak każdy, kto spodziewa się śnieżnobiałej młodej sowy w wolierze, będzie rozczarowany. Młode i dorosłe samice sowy śnieżnej noszą biało-czarne upierzenie w paski, kamuflaż który dobrze chroni je przed potencjalnym wrogiem. Tylko dorosłe samce rozwijają śnieżno-białe upierzenie, które przyczyniło się do ich nazwy”, wyjaśnia kurator w zoo, Catrin Hammer.
Ponieważ liczba dziko żyjących sów śnieżnych stale spada, w 2017 roku na Czerwonej Liście Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody (IUCN) ptaki te zostały sklasyfikowane jako „gatunek narażony na wyginięcie”. Powodem jest rozmarzanie gleb wiecznej zmarzliny na obszarach ich występowania. Zmienia to cały ekosystem ich terenów lęgowych, czyniąc aktywną w ciągu dnia z sowę śnieżną klasycznym przegranym, w obliczu zmian klimatycznych.